wtorek, 19 kwietnia 2016

Lerka
Lullula arborea (Linnaeus, 1758)
Ang. Woodlark, Niem. Heidelerche
Fr. – Alouvette lulu, Ros. – Lesnoj żaworonok
Lerki, zwane dawniej skowronkami borowymi, najchętniej gniazdują na skrajach
lasow i paradoksalnie na zrębach zupełnych.
Długość ciała: 14-15 cm
Masa ciała: 25-35 g
Wygląd: Samce nie różnią się od samic, które
nawet śpiewają, co prawda tylko w razie krańcowego
pobudzenia, ale i tak mogą zmylić obserwatora.
Młode już w wieku około 6 tygodni
rozpoczynają pełne pierzenie i stają się niemal
identyczne jak dorosłe.
Występowanie: Lerki zamieszkują Europę od
południowych rejonów Fennoskandii i południa
Wysp Brytyjskich po zachodnią Rosję
i Ukrainę. Na południu Europy, w północnej
Afryce, na wyspach Morza Śródziemnego oraz
w Turcji, Izraelu i Iranie występuje podgatunek
L. a. pallida. W Polsce lerka jest nielicznym ptakiem
lęgowym, unikającym jedynie rozległych
terenów rolniczych, najliczniejszym w borach
sosnowych Puszczy Augustowskiej, pod Rzepinem,
w Borach Tucholskich i Jurze Krakowsko-
Częstochowskiej.
Lęgi: Samica składa 3-5 jaj, które wysiaduje
12-14 dni. Pisklęta zwykle opuszczają gniazdo
w wieku 12 dni, a podlatywać zaczynają
po kilku następnych. Po uzyskaniu samodzielności
pozostają w rewirach rodziców, którzy
w tym czasie przystępują już do drugiego lęgu.
Jesienią stadka rodzinne zaczynają koczować
po okolicy i pod koniec września odlatują na
zimowiska w zachodnich i południowych regionach
Europy.
Pokarm: Jak dzierlatki.
Naukowa nazwa Lullula pochodzi od głosu
lerki, a arborea od łacińskiego słowa arbor
– drzewo. Warto też wiedzieć, że słowo „lerka”
jest germanizmem, który utrwalił się zamiast
dawnej nazwy „skowronek borowy”. Słowo
„lerka” pochodzi od niemieckiego
„Lerche”– skowronek.
Lerki pojawiają się na lęgowiskach już
w marcu. Odlatują we wrześniu. Na Pomorzu
i w Wielkopolsce stwierdza się czasem zimujące
stadka tego gatunku. Zaraz po przylocie do
rewirów lęgowych daje się słyszeć monotonny,
ale niezwykle melancholijny śpiew samców
wznoszących się wysoko w powietrzu lub
siedzących na szczycie suchego drzewa czy na
przewodach wysokiej linii elektrycznej. Podśpiewywanie
samca informuje samicę, że w rewirze
wszystko jest w porządku. Samiec bacznie
obserwuje okolicę i ostrzega partnerkę przed
zbliżającym się zagrożeniem. Dlatego też tylko
wyjątkowo zdarza się spłoszyć z gniazda
wysiadującą samicę. Zwykle schodzi z niego
w porę, co bardzo utrudnia jego wykrycie.
Niewiele łatwiej jest znaleźć gniazdo z pisklętami.
Widząc intruza, ptaki przestają karmić młode,
co uniemożliwia zlokalizowanie gniazda,
doskonale ukrytego wśród roślin.
Lerki poznałem bliżej dzięki przypadkowemu
znalezieniu ich piskląt przez pewnego warszawiaka.
Podczas wiosennego spaceru znalazł je ukryte
w trawie i oczywiście zabrał do domu, nakarmił okruszkami i zadowolony z siebie powiadomił
znajomych o tym, że „uratował ptaszki”. Ktoś dał
mu kontakt do Azylu, ale ten jegomość zadzwonił
do nas tylko po to, by się dowiedzieć, jakie ptaszki
„uratował”. Jak zwykle, z opisu nic nie wynikało.
Wczesna pora roku nasunęła mi jednak podejrzenie,
że mogą to być skowronki. Wytłumaczyłem,
że muszą od świtu do zmierzchu jeść owady
i że trzeba je ogrzewać, poić, a przede wszystkim
zbadać, czy im nic po tych okruszkach nie dolega.
Pisklęta zostały znalezione w sobotę, a trafiły
do nas dopiero w poniedziałek rano, gdyż całą
niedzielę były karmione „muszkami”. Śmierć
jednego z nich przyśpieszyła decyzję o „oddaniu
pupilków do zoo”. Jedno z dwójki piskląt było
wyraźnie słabsze. Zaordynowane leki postawiły
jednak malców na nogi, dzięki czemu miałem
okazję obserwowania rozwoju i usamodzielniania
się ptaków, które bardzo rzadko trafiają w ręce
ludzi. Lerki były bardzo zaradne, sprawnie siadały
nawet na bardzo cienkich gałązkach, spłoszone
nie uciekały w panice, ale zamierały w bezruchu,
a dopiero potem odlatywały, by siąść na najwyższej
gałęzi woliery, w której się wychowywały.
W przeciwieństwie do skowronków, dla których
wymiana upierzenia jest ogromnym obciążeniem,
lerki wymieniły pióra bez trudności. Skowronkom
przetrzymywanym w niewoli często wyrastają
pióra odbarwione, niemal białe lub zdeformowane,
ale z lerkami nie było takiego problemu. Nigdy
jednak nie usłyszałem ich śpiewu. Nie wiem więc,
czy wychowane przez człowieka, w grupie innych
ptaków, będą w stanie śpiewać w charakterystyczny
sposób, wielokrotne powtarzając melancholijne
tony. Mam za to lerki za oknem domu,
na skraju lasu, i każdej wiosny słucham ich śpiewu,
który staje się wyjątkowo intensywny tuż przed
deszczem, a rozbrzmiewa już od wczesnej
wiosny. Samiec siada co roku w tym samym
miejscu, na przewodzie elektrycznym trakcji
wysokiego napięcia. Dzięki temu jego śpiew
słychać z daleka, więc nie musi się specjalnie
wysilać, by osiągnąć maksymalny zasięg głosu,

a i ja mogę wiosną słuchać do woli.